Mikołaju, co mam nacisnąć, żeby obraz na ekranie nie był bokiem? Aaa ok, mam. Widać mnie teraz? Iwo? Macham do Was. Dobrze. Kacper a co to za tło u Ciebie? Z Minecrafta? Nie, nigdy nie grałam. A słychać mnie wyraźnie? Pogłos? Jaki pogłos? Aaa mówicie, że jak się siedzi w pustej sali to robi się pogłos. No tak, ale ja przecież siedzę w pustej sali…

Tak właśnie było. W pierwszych dniach nowej rzeczywistości, o której nikt już chyba nie ma siły rozprawiać, nasi najstarsi uczniowie stali się świetnymi współorganizatorami formującej się sfery wirtualnej. No cóż, można powiedzieć, że to świat, w którym bez problemu od zawsze się poruszają. Nie zmienia to faktu, że edukacja zdalna, będąca wcześniej jedynie opcją, stała się koniecznością. Praca w innym kształcie postawiła przed nami nowe wyzwania, zmieniła perspektywę. A my? Szukaliśmy rozwiązań, uczyliśmy się, działaliśmy. Bo mimo wszystko dany nam czas chcieliśmy odczuwać jako szansę.

W naszej szkole bardzo szybko rozpoczęliśmy działania w systemie Office 365, tworząc konta mailowe nauczycielom i uczniom oraz wprowadzając regularną pracę w aplikacji Teams. Po dwutygodniowym sprawdzaniu możliwości, warunków nas wszystkich, wdrożyliśmy usystematyzowany plan lekcji zdalnych z każdego przedmiotu. Pamiętając, że w żadnej sytuacji nie jesteśmy w stanie wprowadzić działań, które zadowolą wszystkich, zależało nam, aby jeszcze wyraźniej przesunąć środek ciężkości szkolnej rzeczywistości w stronę dbałości o jakość relacji. Chcieliśmy dać każdemu z nas poczucie pewności i kontynuacji normalnego życia. Tak, żebyśmy uwierzyli, że nie stracimy tego, co wspólnie zbudowaliśmy przed izolacją. Nagłe, nowe okoliczności i podejmowane w reakcji na nie działania, można śmiało potraktować jako przyspieszony kurs samodzielności nas wszystkich. Uczniów, rodziców, nauczycieli.

I dziś chcemy wyraźnie powiedzieć: Drodzy Uczniowie, Szanowni Rodzice – stanęliśmy przed niespodziewaną próbą. I próbę tę przeszliśmy pierwszorzędnie. Pozostaje nam wierzyć, że nasz wspólny wielki wysiłek pójdzie w wyłącznie dobrym kierunku.

W miniony piątek pożegnaliśmy rok szkolny i udajemy się na zasłużone wakacje. Nie było to pożegnanie jakiego chcieliśmy i za jakim myślę wszyscy tęskniliśmy. Kameralnie, uczniowie danej klasy wraz z wychowawcą odebrali świadectwa i nagrody, wymienili uśmiechy, wrażenia i rozeszli się do domów.

Ze szczególnym smutkiem żegnaliśmy nasze kochane ósme klasy. Zebraliśmy się w sali widowiskowej Domu Kultury Stare Babice by ten ostatni raz w takim gronie popatrzeć na siebie, powspominać, życzyć dobrej drogi na dalsze życie. Były wiersze i zdjęcia z minionych szkolnych lat. Nagrody, kwiaty, podziękowania. Było wielkie wzruszenie. Ale i żal, że nie dało się wykorzystać tych ostatnich trzech miesięcy tak mocno, jak byśmy tego chcieli.

Drodzy Absolwenci, pozostaje nam życzyć Wam wyłącznie jasnych, otwartych dróg. Odwagi do podejmowania wyzwań i sięgania po marzenia. Dobrych decyzji i sprawdzonych przyjaciół.

Kroczcie swobodnie jako porządni, otwarci ludzie. Takimi Was zapamiętamy.

Na pamiątkę, myśli i słowa stworzone przez Wasze wspaniałe Wychowawczynie, panią Annę Krakowiak i panią Monikę Robert:

Stała na stacji wycieczka szkolna.

Strach nawet myśleć, do czego zdolna.

Wsiada dziś w pociąg swój do przyszłości,

choć jeszcze w auli w Zielonkach gości.

W pierwszym wagonie 8a jedzie,

8b w drugim wygodnie siedzi.

Siedzą i patrzą, myślą, dumają,

siebie sprzed trzech lat dziś wspominają.

Iwo przegląda stare arkusze:

„Sinus, cosinus – to nie katusze!”.

Chętnie tłumaczy matmy bolączki.

Krystian już prawie dostał gorączki.

Piotrek znów pobladł i już się chował,

jednak Mikołaj ich uratował.

Przyniósł skądś nagle Coli puszeczkę,

i choć nie wolno, wypił troszeczkę.

Kacper bekonem wszystkich częstuje.

Mai ten bekon już nie smakuje.

Zaprasza Kacpra do gry w teatrze,

ale on krzywo na Maję patrzy.

Wtem Michalina wpada do klasy

i muffinkowe wnosi frykasy.

Kacper jak zawsze dba o serwetki.

Mateusz zbiera okruchów resztki.

Colę w ukryciu piją niektórzy.

Na lekcjach przecież wysiłek duży.

Laura i Ula biologię kują.

Stasiek i Myszu histę szlifują.

Lena z Marysią piszą rozprawki,

choć myśląc o nich, miewają drgawki.

Kamil pod ławką komiksy czyta.

Asia – to widząc – zębami zgrzyta.

Janek szarlotkę przyniósł do szkoły.

Energię trzeba mieć na mozoły!

Zamiast o starożytnym pomyśleć Rzymie,

Norbert się raczej skupia na streamie.

Bartek natomiast tanecznym krokiem

zdobi korytarz swoim urokiem.

Kiedy przekąsek słodkich brakuje,

wszystkich z opresji Majka ratuje:

„Na wyjście okno świetnie się nada!”.

Fakt ten przemilczeć raczej wypada.

Maciek aż okulary zdjął ze zdumienia.

Będą mieć chyba fajne wspomnienia?

Emilia patrzy na nich na luzie

i uśmiechniętą ma raczej buzię.

Laura za Majką też by pognała,

lecz głos rozsądku w sercu słyszała.

Ola ma dobrą radę na wszystko.

Julia ma szansę zostać anglistką.

Choć na niemieckim krzyknie czasami,

nigdy się na nią nie złości pani.

Wiernych kibiców także tu nie brak.

Mikołaj w myślach powtarza: „LEGIA!”.

Anton z ukosa im się przygląda.

Całkiem to spójnie wszystko wygląda.

Cichy Sebastian w kącie się schował.

Kolejny żarcik będzie szykował.

A Jonasz włosy odgarnia z czoła.

Wcale nie taka zła jest ta szkoła!

Ania z Moniką łzy ocierają.

Swych Wychowanków dzisiaj żegnają.

I choć im smutno jest niesłychanie,

wiedzą, że ważne jest to rozstanie.

Życzą im szczęścia oraz spełnienia.

Wiedzą, że mają piękne marzenia.

Wierzą w ich talent oraz zdolności,

nie brak im przecież pracowitości.

Będą dobrymi ludźmi z pewnością!

Teraz niech cieszą się swą wolnością.

Wsiądą znów w pociąg pełni nadziei.

I spełnią marzenia swe po kolei.

Tak, spełniajcie marzenia swe po kolei…

My tymczasem z wiarą czekamy na wrzesień by spotkać się w szkolnych murach. Jak dawniej.

Bądźmy dobrej myśli. Bo po co być złej.

Stanisław Lem

Zdjęcia dzięki uprzejmości Redakcji Gazety Babickiej